Upokorzona?
10.07.2018

Upokorzona?

Noc pełna wrażeń i złych decyzji potrafi doprowadzić do zmiany myślenia i postrzegania wszystkiego wokół. Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje. Wstyd można przemienić w coś pozytywnego.
./uploads/borderlady/904cb9e74163ddbdd7b5f47425732956.png

Wierzysz w przypadki?
Dla mnie nic nie dzieje się bez przyczyny- wystarczy spojrzeć na to z innej perspektywy.

Kilka dni z ulubioną osobą na świecie zawsze kończą się jakąś zmianą, szczególnie jeśli nie widzisz jej przez kilka miesięcy i jesteście zdani na komunikatory internetowe i rozmowy telefoniczne.
Gdy odebrałam ją z przystanku, nie mogłam powstrzymać wzruszenia. Wreszcie, po długim czasie, uściskałam ją najmocniej jak potrafiłam. Chciałam, żeby to był wyjątkowy początek wakacji. W końcu przy niej jestem sobą, nie muszę się hamować i gryźć w język uniemożliwiając wydanie własnej opinii.
I rzeczywiście. Czwartkowe i piątkowe imprezowanie dało wiele nowych, pozytywnych wspomnień; leniuchowanie w sobotę poczucie bezpieczeństwa oraz odprężenia.
Ale niedziela pozwoliła mi zrozumieć parę rzeczy, ponieważ przekroczyłam swoje granice. Dostrzegłam, że w ostatnim okresie przesadzam na każdym polu.
Pozornie wszystko wskazuje na wyczerpanie tematu miłości przyjacielskiej, ale- jak zawsze- sprowadza się to do mężczyzny.
Mężczyzny, który swą bezczelnością wyzwolił we mnie każdy ukryty głęboko lęk i złą opinię o samej sobie.
Cały dzisiejszy dzień analizowałam tę noc- nasze zachowanie, słowa, wzrok, gesty. Przyjaciółka musiała tego wysłuchiwać, zanim wróciła do domu. A mi to nie wystarczyło. Zadzwoniłam do mamy, która delikatnie mnie uspokoiła.
Znam go dość długo, przez dosłowną chwilę romansowaliśmy rok temu. A teraz, po ogromnej zmianie, jaką przeszłam, trafiłam na niego na imprezie.
Wróć do początku. Przypadek?
Nie ma takiej opcji.
I- oczywiście- zamknęłam oczy i popłynęłam. Pocałunki, rozmowy i sensualny taniec wywołały dreszcz emocji, którego brakowało. Spotkałam się z nim później sam na sam. I wracając zarzekłam się, że więcej się do niego nie odezwę. Liczy tylko na zdjęcie majtek i rozrywkę bez zobowiązań.
Gdzie ten facet z imprezy, który mi zaimponował?
Pojawił się w kolejnym tygodniu. Tym razem pamiętałam całą noc, każde słowo i mętlik w głowie. Nie zauważyłam go od razu. Podszedł, gdy rozmawiałam z nowym, przystojnym (10/10!) kolegą. Oparł się o nasz stolik z uśmiechem przerywając interesującą konwersację.
Nie angażuj się.
Nie jestem gotowy.
Wszystko mi się w tobie podoba.
Ślicznie wyglądasz.
Musiałabyś poczekać.
W porządku. Wracam do domu podtrzymując pijaną przyjaciółkę. Zaintrygowana każą sytuacją, którą właśnie przeżyłam.
Potrzebuję jedzenia i papierosów.
Siedząc w kuchni przy herbacie rozkładam z nią na czynniki pierwsze minione wydarzenia pisząc z nim jednocześnie. Myśli o mnie. Chcę, żeby przyszedł, ale nic z tego nie wychodzi. Swoją drogą- bardzo dobrze.
Aż nadchodzi niedziela i ostatnia noc przyjaciółki w moim mieście. Kupujemy piwa, idziemy do parku i czekamy, ponieważ miał z nami wyjść razem z kolegą.
Gdy już myślę, że nie przyjdą, widzę trzy sylwetki przechodzące obok nas. Znajome, ale nie odezwali się ani słowem.
Pewnie mi się coś przewidziało.
Niespodzianka- zaraz on przychodzi, jak gdyby nigdy nic, uśmiechnięty od ucha do ucha w kpiący sposób. Nie chciałam z nim rozmawiać, powiedziałam, że zaraz wyjeżdżam i już się nie spotkamy. Wrócił do kolegów. Przecież to ważniejsze niż dziewczyna, której zdążyłeś namieszać w głowie, prawda?
I wtedy alkohol uderzył do głowy zbyt mocno. Dostałam małpiego rozumu. Obok słychać było muzykę z głośników, więc pociągnęłam przyjaciółkę w tamtą stronę. Kilkoro chłopaków poczęstowało nas papierosami i marihuaną.
Jasne, że zapaliłam.
Jasne, że straciłam nad sobą panowanie.
Chciałam dzwonić do byłych, rozmawiać z każdym z listy kontaktów w telefonie.
Musiałam jednak stamtąd odejść. Pojawił się atak paniki wzmocniony używkami. Płacz.
Przecież był obok, słyszał co się dzieje, kompletnie to ignorując.
Usiadłyśmy więc na ławce, pozwoliłam emocjom płynąć, a przyjaciółka słuchała wszystkiego współczująco, dopóki się nie zdenerwowała na tego, przez którego się zamartwiałam. Nie zauważyłam, że do niego napisała.
O dziwo podszedł i usiadł obok mnie. Nie wiedziałam, co robić. Cała się trzęsłam. Zostałam z nim sama. Gładził po plecach, delikatnie i kojąco. A ja plotłam trzy po trzy, wyrzucając z siebie wszystko, co ślina przyniosła na język.
Jaka była odpowiedź? Usłyszałam, że jestem niedojrzała i zachowuję się infantylnie. Stwierdził, że znajdzie dla mnie chwilę następnego dnia, żeby wszystko wyjaśnić.
Spoiler: nie znalazł.

Prus mistrzowsko zauważył nakładanie masek przez ludzi. Idąc jego tropem myślenia, nie potrafię stwierdzić, jaką maskę on przybrał.
Na imprezach, bez swoich cudownych znajomych, był zupełnie innym człowiekiem.
W parku pokazał jedynie bezczelność, egoizm i pseudo wyrafinowanie traktując z góry.
Czułam upokorzenie w każdej kości. A wstyd przesiąkł na wylot.
Jak się zachowałam? Jak idiotka. Zrobiłam z siebie desperatkę lub małą dziewczynkę koniecznie potrzebującą uwagi.
Wszystkie straszne uczucia nie pozwoliły mi wstać z łóżka do południa. Nie odprowadziłam przyjaciółki na przystanek, tylko do bramy. Bardzo się męczyłam. Nie myślałam o niczym innym, tylko jego słowach i ignorującym nastawieniu.
Próbowałam wyrzucić to z siebie wywołując wymioty. Wtedy też zadzwoniłam do mamy, streszczając jej całą historię bez pomijania żadnego szczegółu.
To pomogło. Pomogło też to, że się na mnie nie zdenerwowała.
Więc wstałam.
Zapaliłam papierosa, wzięłam długi prysznic i zrobiłam kawę.

Nie jestem niedojrzała, ale ostatnie wybryki muszą się skończyć. Małpi rozum nie może się więcej pojawić. A tłumaczenie używek żałobą nie daje więcej skutku.
Nie chcę pozwolić takiemu facetowi zniszczyć pewności siebie, nad którą pracuję od kilku lat, a dopiero w tym roku zauważyłam pierwsze efekty. Nie zniszczę się przez niego.
Nie pozwolę czuć się upokorzona, ponieważ to nie moja wina.

Wniosek? Ufać swoim uczuciom. Sercu. Tak jak do tej pory szukać życia w życiu. Kosztować tego, co najlepsze, ale nie pozwolić się zatracić. Nie stracić siebie.
Jeden człowiek potrafi zniszczyć fasadę wartości i samoocenę w przeciągu kilku minut.
Jednak przyjaciółka powiedziała mi wczoraj coś ważnego.
" Z każdej sytuacji są dwa wyjścia więcej, niż widzimy."
Nie trać siebie przez narcystycznych, zadufanych w sobie facetów.
Wybacz to, co uważasz za złe we własnym zachowaniu.
Przebaczaj przede wszystkim sobie, bo błędy cię nie definiują.
A w życiu błędy to zwykłe decyzje, których skutki mogą wprawić cię w poczucie wstydu i odrazy do samej siebie jedynie przez patrzenie na nie z jednej perspektywy.
Masz ich więcej, niż myślisz.



- borderlady

13 lubi to
3
350
3 komentarzy

Glassy
0

👍

odpowiedz

xxoliviakxx
0

Nic nie dzieje się bez powodu 

odpowiedz

nataliau_
0

Wierzę w to że nie bez powodu spotykamy pewne osoby 😊

odpowiedz

Glassy
0

👍

odpowiedz

xxoliviakxx
0

Nic nie dzieje się bez powodu 

odpowiedz

nataliau_
0

Wierzę w to że nie bez powodu spotykamy pewne osoby 😊

odpowiedz

Wyróżnione wpisy

Lifestyle

ddob
youtube

Moda