Największy hit internetu okazał się bublem! :(

Skoro to taki świetny produkt to bez zastanowienie wybrałam wersję 250 ml, czyli największą, aby wystarczył mi jak najdłużej.
Żel aloesowy polecany jest m.in na oparzenia, pod makijaż, na włosy.
Na ranę po oparzeniu postanowiłam nałożyć ten żel, niestety wcale nie przyniósł ukojenia, wręcz przeciwnie, na początku schłodził i było przyjemnie, jednak po chwili efekt chłodzenia zniknął i było jeszcze gorzej.

Jeżeli chodzi o używanie tego produktu pod makijaż to kompletna klapa. Próbowałam 4 razy i za każdym razem podkład wyglądał okropnie i się zważył. Myślałam, że może za krótko czekałam i źle się wchłonął, ale bez przesady... 15 min czekałam jednego dnia a z podkładem stało się to samo. :/

Nie wchłania się zbyt szybko, jednak gdy już to zrobi to mam wrażenie że skóra jest ściągnięta :/

Jedyny plus zapach, jest bardzo świeży, troszkę przypomina mi ogórka.

Zamknięty w opakowaniu o bardzo ładnym kształcie, przypominający liść aloesu. Otwarcie jest dosyć ciekawe, jednak trudno nad nim zapanować i bardzo często wylewa się za dużo produktu.

Gdyby ktoś chciał przeczytać skład to mam nadzieję, że na zdjęciu widać.

Niestety wiele ludzi zachwycało się tym produktem i bardzo zachwalało, przez co myślałam że jest 10/10, jednak jak dla mnie BUBEL :/