Mniej nieodporna

Po niedzielnym przebudzeniu uświadomiłam sobie, że od dawna nie piję kawy na czczo!!! Ale to dlatego, że szybko znalazłam godne zastępstwo.

Należę do osób, które nie znają umiaru - jestem bardzo podatna. Jak coś podpasuje, zasmakuje to koniec- innymi słowy, ze skrajności w skrajność. Z tą wiedzą trudno było dobrowolnie, bez większego powodu odzwyczaić rękę od sięgania po kawę. Potrzebowałam skutów ubocznych wlewania kofeiny na pusty żołądek?! I tak... chwila mylnej przyjemności niesie za sobą nie do końca miłe zakończenie.

Myślę, że w porę zmieniłam obiekt zainteresowania. Od teraz rozbudzam zaspany organizm wodą z miodem i cytryną + świeżym imbirem. Do tego dochodzi dobre śniadanie i porcja suplementów. Moim nowym nabytkiem jest płynna kurkumina. Widzę i czuję różnicę - organizm jest pobudzony i ogólnie dobrze nastawiony. I tak toczy się życie na społecznym uboczu. Siedzę, medytuję i notuję. Szukam plusów albo minusów, w których szukam plusów - jeśli ma to sens?

Tak zaczyna się kolejna niedziela w izolacji. Mówią, że teraz powietrze jest mniej zanieczyszczone. Co za ironia...Wdycham powietrze przez okno. Choć dozwolona jest opcja ”spacer”, to nie sprawia mi pożądanej ulgi. Tylko pogoda daje nadzieję na lepsze jutro.

PS. "Dżentelmeni" - przegapiłam szansę na kinowy seans, więc czekam. Liczę, że niebawem zobaczę Was na prywatnym ekranie.