Moja koreańska przygoda...

Cześć! 
Dzisiaj czas na krok pierwszy mojej pielęgnacyjnej rutyny - oczyszczanie. 
Że bardzo ważne to chyba mówić nie muszę, że potrzebne codziennie (niezależnie od tego czy mamy na sobie makijaż czy nie) mam nadzieje też. Jednak, jak się okazało po przeczytaniu książki Charlotte Cho, ja nigdy nie robiłam tego dobrze.

Kosmetyki dla niemowląt? Czemu nie! 

Nie wystarczy umyć twarz płynem micelarnym, przemyć wodą i dziękuję, dobranoc. Nie! Od jakiegoś czasu myję skórę twarzy DWUFAZOWO (sekret, który przeczytałam w książce) 
Po pierwsze: oczy (zwykle pomalowane tuszem wodoodpornym) przemywam wacikiem nasączonym płynem micelarnym i tu na razie dziękujemy temu kosmetykowi. 
Po drugie: na całą twarz nakładam olejek (przetestowałam wiele i ten Bambino najbardziej odpowiada mi i mojej skórze, w sumie jest to też dość budżetowa wersja olejku do zmywania makijażu 😉), delikatnie go wmasowuje. 
Po trzecie: pianka! Chyba moja ulubiona część oczyszczania, po prostu czujesz jak czyści 😇 (póki co robię to 'ręką', jednak zastanawiam się nad zakupem szczoteczki Foreo. 

Skóra po tym 'zabiegu' jest dobrze oczyszczona i przygotowana na kolejne kroki (jeszcze kilka ich jest). 
A jak wyglada Wasze oczyszczanie twarzy? Macie jakieś sprawdzone sposoby? Tricki? A może ktoś z Was używa szczoteczki Foreo i chce podzielić się wrażeniami? Czekam na komentarze 😊