Podkład Lasting Finish 25H Foundation 103 True Ivory marki Rimmel

W drogerii internetowej kosztował coś koło 20zł, wybrałam dla siebie numerek 103 True Ivory - to taki neutralny beż z nutką żółtego, ale bardzo subtelką - dla mnie nawet zbyt subtelną, dlatego czasem mieszam go z innym bardziej żółtym podkładem. W sumie ciągle trafiam na ten sam problem z kolorem i nigdy nie mogę dobrać idealnego, powoli przyzwyczajam się do mieszania..

A tak jeszcze z innej beczki, to z tego co widziałam pudrów z powyższej serii, które zresztą też są często polecane na YT nie da się wcale dostać - nad czym ubolewam, bo mój kompakt Stay Matte transparentny jest na wykończeniu a sypkie pudry są dla mnie dość uciążliwe podczas poprawek, kiedy nie siedzę u siebie w domu i wiem, że nawet jak coś się posypie to mogę to posprzątać.. jednak wracając do podkładu - pierwszą rzeczą, na którą muszę zwrócić uwagę to jego krycie. Nie jest tak ciężki jak Revlon, natomiast zakrywanie przebarwień czy niespodzianek na twarzy jest na napawdę porównywalnym poziomie. Formuła jest porównywalna do Heathly Mixa, czyli taka półpłynna, ale daje się ładnie wpracować w skórę gąbeczką (bo w przypadku HM wolę nakładać go rękami, przy gąbeczce jego krycie diametralnie się zmniejsza). Bez poprawek wytrzymuje jakieś 4-5h przy obecnych temperaturach na tłustej cerze i ładnie się wyświeca - delikatnie, nie daje efektu choinki - na pewno nie od razu. Minus za zbieranie się w zmarszczkach wokół ust, ale że były to testy, to nie nakładałam tam czy na nos żadnego korektora - myślę, że z czymś mógłby się spisać lepiej. Na dodatek na skórze wygląda naturalnie, nie tworzy efektu płaskiej maski. Nie jest moim ideałem, ale na pewno był warty wypróbowania.