Tym razem to my

Czwartkowe słońce przywitało zaspaną duszę. Kawa i kilka minut na zewnątrz pobudza ciało do działania.
Po tylu przebojowych dniach dziś łapię głębszy oddech. Czuję lekką ulgę i spokój, ale wiem, że nic nie trwa wiecznie. Wszystko wymaga ciągłej kontroli - bez tego nie będzie nowego.

Tak to wygląda na obecną chwilę.

PS. Klasycznie podrzucam obejrzany film. Tym razem TO MY - totalnie dziwne kino. Jeszcze nie dotarło do mnie, co tam zaszło. Nie pamiętam kiedy widziałam równie zaskakującego zakończenia.
Kto z Was oglądał?