''Człowiek jeden, dwie twarze''

Ona wyżywa się na mnie, jakbym była czemuś winna. Koją ją łzy, jakby słuchała muzyki klasycznej. Gdy przestaje być w centrum zainteresowania, boję się jej. Boję się jak nikogo innego na tym świecie. Cały czas muszę po niej wszystko naprawiać, tu weźmie kolejny kredyt, tu kupi coś za ostatni grosz, tam poudaje, że jest obrzydliwie bogatą suką. Niszczy wszystko co stanie jej na drodze. Jest najważniejsza, zawsze ma racje, co najważniejsze - nigdy nie przegrywa ! A gdy coś jednak nie idzie, zwala wszystko na mnie i ucieka. Nie ma jej, jakby nigdy nie było. Nagle pusto, cisza. Koniec. Wraca spokój i harmonia, wraca radość, szczęście, ale energii jakby mniej. Mogłoby się wydawać, że przeminęło z wiatrem, aż tu nagle BUM! Ni stąd ni zowąd pojawia się i miesza, obraża, kłamie i kłamie nieustannie. Zawsze cierpi, każdy ją rani, w szczególności jej miłość. On toż jest katem, nie poświęca jej każdej sekundy swojego życia, nie śledzi jej, nie nawiguje, gdzie jest w danym momencie, nie sprawdza jej prywatnych wiadomości, nie wypytuje o jej szczegóły z życia, to na pewno sprawka tego, że jej nie kocha. Biedna, męczy się, cierpi, płacze, bo tylko ona ''kocha''. Tylko ona mu grzebie w jego prywatnych social media, wiadomościach, mailach, tylko ona interesuje się nim, jakby była uzależniona, nie wiem czy od niego, czy od przekonania, że jest NAJWAŻNIEJSZA ZAWSZE I WSZĘDZIE. Prawie już koniec wielkiej miłości, po raz enty zresztą, wtedy ona CYK! znika. Znów się zrobiło, jakby ciszej, spokojniej. Znów to czuję, energii mniej, chęci mniej, nadziei mniej, że nie wróci. Ona zawsze wraca. Czy takiego potwora da się pokonać ? Może nie warto walczyć ? Może czas jej spojrzeć prosto w oczy. I znów to samo, znów się boję. Jej się boję. Prosiłam ''nie przychodź, proszę'', błagałam ''Zostaw mnie i daj mi być szczęśliwą!". Nie uwierzycie, ale nie pomogło. Cóż za ironia. Dziś była kilka razy, nie raz. Niedawno wyszła, znikła, znowu. Pozostaje mieć nadzieję, że nie wróci. Do końca dnia pozostało 15 minut. Cóż, nadzieja umiera ostatnia.

Dobranoc.