Cienie, które same się blendują - recenzja palety 'Modern Renaissance' marki Anastasia Beverly Hills

Paleta jest naprawdę niesamowita pod względem jakości czy formuły - często słyszane określenie, że cienie 'same się blendują' w tym przypadku nie jest użyte na wyrost! Pigment jest naprawdę niesamowity - zarówno matowych cieni, jak i błyszczących.
Kolory sprawdzą się zarówno do dziennych makijaży, jak i tych bardziej wieczorowych - i nawet brak czerni tak bardzo mi w niej nie przeszkadza.

Jedyny minus który dostrzegłam po kilku makijażach to milutkie pluszowe opakowanie, które lubi się brudzić - dlatego też ja swój kartonik zatrzymałam i to własnie w nim trzymam paletkę. Jeśli chodzi o wykonanie - paleta jest solidna, dosyć ciężka i zamykana na magnes. W środku znajdziemy lusterko (ja nie używam) oraz pędzelek z dwoma końcówkami - jedną do blendowania, drugą do bardziej precyzyjnego nakładania cieni - daje radę.

Poza zachwytem nad marką i produktem muszę wspomnieć, że paletka ma dla mnie niesamowitą wartość sentymentalną - miałam okazję nie rozpakowywać jej i wymienić na tę, która mi się marzyła.. jednak po poznaniu całej historii jej drogi stwierdziłam, że nie ma mowy, nie oddaję, zostaje ze mną! Ba, od tamtej pory jest chyba moją ulubioną i sięgam po nią najczęściej - za każdym razem z uśmiechem na ustach.

A oto moja propozycja makijażu powyższą paletką - jak Wam się podoba?