KOREAŃSKI HAGWON, CZYLI... SZKOŁA PO SZKOLE?!

Nie jest tajemnicą, jak dużą wagę przywiązuje się w Korei Południowej do wykształcenia, szczególnie wyższego, bo absolwenci trzech najbardziej prestiżowych uczelnii- tak zwanych 'S Universities'- zajmują około 80% wszystkich wyższych stanowisk w stolicy. Tak naprawdę, jeśli nie ukończyło się SNU, Yonsei lub Korea University, nie ma już naczenia, z jakiej uczelini posiada się dyplom. W tym bezwzględnym wyścigu o lepszą przyszłość rodzice i uczniowie gotowi są zrobić wszystko, by podwyższyć szanse na dobry wynik z egzaminów SAT, które bez wątpienia są najważniejszym wydażeniem w życiu koreańskiego licealisty. 

Yonsei University

Zwykła szkoła już nie wystarcza. Niektórzy uczniowie zwyczajnie nie nadążają za programem, inni potrzebują więcej czasu na zrozumienie, kolejni chcą poszerzyć swoją wiedzę lub zdobyć tę z obszaru nienauczanego w szkole. Tu z pomocą przychodzi Hagwon- czyli prywatna akademia, do której przeważająca większość uczniów uczęszcza zaraz po zajęciach w szkole. 
Czego można uczyć się w Hagwonie?
Wszystkiego. Dosłownie,  oferta zajęć pokrywa lekcje dla uczniów, którzy mają problem z obowiązkowym materiałem- ze wszystkich przedmiotów- naukę języków obcych, gry na instrumentach, specjalne zajęcia skupione wyłącznie na przygotowaniu do testu SAT oraz egzaminów wstępnych na konkretne uczelnie, ale nie tylko...

Hagwon to miejsce dla każdego- akademie oferują zajęcia dla osób dorosłych i seniorów, którzy najczęście uczęszczają na zajęcia z gotowania, rysunku czy gry na instrumentach, jak i nauki języków obcych,  a nawet kaligrafii. 

Teraz pewnie zastanawiasz się, jak to możliwe, chodzić do 2 szkół. 
Najpierw musisz zrozumieć, że polskie i koreańskie społeczeństwo drastycznie się różni. Zarówno mentalność, realia, w jakich dorastamy oraz perspektywy i standardy. W Korei Południowej edukacja i kariera jest jednym  najważnijszych aspektów tego nowoczesnego społeczeństwa, Koreańczycy żyją znacznie szybciej niż Polacy, a sam kraj jest w okresie rozkwitu ekonomicznego oraz ekspansji zagranicznych rynków, niesamowicie szybkiego rozwoju technologii. Naturalnym jest, że młodzi Koreańczycy muszą się zaadoptować i być w stanie nie tylko kożystać z tych dóbr, ale przede wszystkim brać udział w ich kreowaniu i zachodzeniu tych procesów.
Okej, a teraz tak konkretnie, jak wygląda zwyły dzień Koreańskiego licealisty?

Załużmy, że nasz bohater nazywa się Minsu- jest to imię, które upodobały sobie podręczniki do nauki koreańskiego, taki pan Tanaka, którego z kolei znajdziecie w każdej książce do japońskiego
Minsu wstaje wcześnie rano, bo przed godziną 8 musi myć w szkole, a spóźnienia nie są akceptowane, to nie Polska.
Minsu kończy zajęcia około godziny 4, jednak zamiast do domu, chłopak kieruje się do hagwonu, gdzie przez następne kilka godzin uczy się wybranych przedmiotów, np. matematyki i angielskiego, nadrabiając braki snu krótką dżemką podczas przerwy. O godzinie 8 wraca do domu, gdzie po zjedzeniu kolacji ma chwilę dla siebie. 
Około 9 do domu przychodzi tutor, z którym Minsu ćwiczy pisanie esejów. Od 11 do 1 w nocy Minsu odrabia pracę domową ze szkoły oraz z hagwonu. Następnie idzie spać.
Następnego dnia powtarza wszystko powyżej i tak przez 3 lata. 

Ten wpis miał na celu nie tylko przybliżenie Ci innej kultury, ale także pokazanie, że polska szkoła wcale nie jest taka zła, jak może Ci się wydawać. Poziom presji, jaki spotykasz tu, jest niczym w porównaniu do tego, co przechodzą Twoi rówieśnicy w Korei. Wykożystaj więc mądże swój czas- to jedyny zasób, któego wszyscy mamy po równo, bo dla każdego z nas doba trwa 24h.
Tak na prawdę wszystko sprowadza się do tego, jak umiejętnie wykorzystujesz dostępne Ci zasoby, to właśnie to zadecyduje o tym, czy osiągniesz sukces, czymkolwiek on dla Ciebie jest. 

Jeśli podobał Ci się wpis, nie zapomnij zostawić like i zaobserwować mojego profilu, by nie przegapić nowych wpisów :) Wpadnij na insta @kimikohime !