Tiktokerzy dostają 20 tysięcy rubli na osobę za powielanie propagandy!

Tiktokerzy i propaganda

Jak wiadomo, wojna w Ukrainie to także działania w Internecie. Tutaj dezinformacja trwa w najlepsze. Rosyjski rząd chce, aby wojna była postrzegana jako "wyzwolenie Ukrainy". Aby szerzyć propagandę, działa na różne sposoby - także wykorzystując media społecznościowe. I choć TikTok zawiesił możliwość dodawania nowych treści dla użytkowników w Rosji, ci znajdują sposoby, by to obejść. Prokremlowska propaganda nadal pojawia się w serwisie. Jak podają dziennikarze z Vice Media, propagandziści Putina rekrutują influencerów przez kanał na Telegramie. Wymagane jest podanie minimalnej liczby wyświetleń oraz daty i godziny umieszczenia filmu. Osoba rekrutująca pyta także o oczekiwane wynagrodzenie.

Użytkownicy TikToka mieli zamieszczać materiały wideo nawołujące do jedności narodowej. Jako ścieżkę dźwiękową wybierali tę z Władimirem Putinem, który wezwał wszelkie grupy etniczne w Rosji do zjednoczenia się w trakcie wojny. Wymagane było także dodanie określonych emotikon. Influencerzy otrzymywali kwotę w zakresie 2-20 tysięcy rubli, czyli 70-700 zł. Gdy dziennikarze Vice News skontaktowali się z administratorem kanału na Telegramie, treści zostały usunięte. W Internecie jednak nic nie ginie.

Niestety, kremlowska propaganda na TikToku nadal ma się dobrze. Jak podała Abbie Richards z portalu Media Matters, proputinowską narrację powielało ponad 180 kont. W ramach kampanii służącej dezinformacji powstały aż trzy trendy. Pierwszym z nich jest Russian Lives Matter, gdzie użytkownicy pokazują do kamery kartkę z prygotowanym komunikatem - według niego, Rosjanie padli ofiarą rusofobii.

Drugi trend to taniec Z, wykorzystujący piosenkę "Swang" Rae Sremmurd. Należy wykonywać ruchy w taki sposób, aby pokazać do kamery symbol Z - poparcje rosyjskiej agresji.

Trzeci zachęca Rosjanki do wspierania inwazji na Ukrainę. "Zwykłe" kobiety pokazują palcami "zwykłe gesty", z kolei "prawdziwe" kobiety układają palce w symbol litery Z.