Face yoga, facefitness lub gimnastyka twarzy to proste do wykonania ćwiczenia fizyczne. Od zwykłej jogi i fitnessu różnią się tym, że ćwiczy się tylko mięśnie twarzy i szyi. A można to robić wszędzie: w domu, w pracy, przed komputerem, w trakcie maratonu seriali albo podczas prasowania koszuli. Ale nie byłoby o tym treningu głośno, gdyby nie to, że naprawdę zmienia kondycję skóry. Dzięki niemu staje się gładsza, bardziej jędrna i zwarta, a bruzdy i zmarszczki – płytsze. Podobnie działają masaże manualne lub z użyciem specjalnych przyrządów u kosmetyczki.
Face yoga
Wypromowała ją Japonka Fumiko Takatsu (@faceyogamethod), której instruktażowe filmy na Youtubie oglądają miliony osób z całego świata. I ćwiczą razem z nią. Sama Fumiko ma piękną, rozświetloną i gładką skórę, wygląda na jakieś 15 lat mniej niż ma w rzeczywistości i jest niezwykle zabawna. Face yoga według niej składa się aż z 70 różnych ćwiczeń. Ale najważniejszych jest pięć podstawowych, z których część z pewnością znasz z sesji jogi. Najistotniejszy w tej metodzie według Fumiko jest oddech. W permanentnym stresie zapomina się o miarowym oddechu, a w efekcie na twarzy widoczne są różne napięcia, w tym zmarszczki. Te zaś zwykle odczytywane są jako zmęczenie. Ale nawet podczas ćwiczenia zwykłej jogi czy ashtangi można wejść w pozycje odmładzające. Najczęściej są to asany (ćwiczenia), podczas których głowa jest pochylona do dołu, czyli wbrew prawu grawitacji. Oddech oczyszcza, a polecenia instruktorów jogi, by zniwelować napięcie ze skóry czoła, szczęki czy zrelaksować szyję, sprawiają, że po godzinie-półtorej twarz wygląda na bardziej wypoczętą. Pod tym względem metoda Fumiko jest znacznie bardziej elastyczna. Wystarczy trenować przez kilka minut dziennie, żeby widzieć efekty. Nie trzeba rozkładać maty ani zakładać specjalnych ubrań. Ale część asan, np. lwa z wystawionym językiem, lepiej wykonywać w domu, żeby nie wystraszyć nikogo w biurze czy parku.
Facefitness
Trening czyni mistrza, a trenowanie mięśni twarzy odmładza. Chodzącym dowodem na to jest pomysłodawczyni facefitnessu Patrycja Kondracka. Patrycja ma 40 lat, ale wygląda maksymalnie na 30. Posądzana o poddawaniu się zastrzykom z botoksu, śmieje się w głos, bo za kondycję jej skóry odpowiada wyłącznie regularna gimnastyka twarzy, którą praktykuje codziennie od lat. Moim ulubionym ćwiczeniem z facefitnessu jest „dmuchanie balona”, czyli nadymanie lewego policzka przez pięć sekund, a następnie nabieranie powietrza i nadymanie prawego policzka. To genialny sposób na wygładzanie bruzd nosowo-wargowych, które u osób o barwnej mimice i szerokim uśmiechu zaznaczają się konkretnie tuż po 30-stce.
– Najważniejszym ćwiczeniem z facefitnessu jest szczery uśmiech. To najbardziej odmładzająca gimnastyka. Znikają napięcia z czoła, unoszą się kąciki ust. I cały świat odbiera nas wtedy jako dużo młodsze i piękniejsze – poleca Patrycja Kondracka. Na leczenie skutków ubocznych śmiechu, takich jak kurze łapki, czyli zmarszczki w zewnętrznych kącikach oczu, Patrycja również ma swoje sposoby. Pięć-sześć ćwiczeń wykonywanych codziennie przez około 10 minut zmienia wygląd twarzy jak wizyta u specjalisty medycyny estetycznej.
Kamienie gua sha
Masaż ciała kamieniami bazaltowymi? To już było. Rollery jadeitowe? Robiły karierę na Instagramie rok temu. Ten sezon zdecydowanie należy do terapii gua sha. Do jej wykonania potrzebne są gładkie, płaskie i zaokrąglone płytki z jadeitu, różowego kwarcu lub jaspisu o kształcie liścia lub serca. Gadżet swoje korzenie ma jednak nie w roku 2019, ale w starożytnych Chinach. I pomimo tego, że po chińsku nazwa gua sha oznacza drapanie, w gabinecie lub we własnym domu można się oddać znacznie delikatniejszej wersji tej terapii. Celem masażu gua sha była poprawa krążenia krwi i limfy. Zabieg ten był znany z łagodzenia stanów zapalnych i wzmacniania przepływu energii w całym organizmie. W Mr& Mrs Spa w Warszawie doświadczam jego superprzyjemnej, ale chwilami intensywnej wersji.
– Masaż gua sha najpierw rozgrzewa skórę i poprawia krążenie, ale dzięki odpowiednim gestom genialnie dotlenia skórę. Przypomina trochę masaże japońskie, ale jest również podobny do drenażu limfatycznego – mówi Paula Janasiak, masażystka i fizykoterapeutka z Mr & Mrs Spa w Warszawie.
– Gorąco go polecam w przypadku obrzęków czy zastojów limfy. Jego skutkiem jest zminimalizowanie sinych podkówek pod oczami. Masaż kamieniami gua sha porównałabym do nieinwazyjnego liftingu. Poprawia kondycję i napięcie mięśni twarzy, zwiększa ukrwienie skóry i przyspiesza regenerację komórek. Cera jest po nim rozświetlona i wygląda na wypoczętą, więc polecam go przed większym wyjściem. Natomiast jeśli korzysta się z niego regularnie, w serii, można zaobserwować spłycenie bruzd, zmarszczek i znaczną poprawę jędrności skóry jak po prawdziwym liftingu – dodaje masażystka.
W domu do gua sha można podejść jak do gimnastyki twarzy. Codziennie przed wieczorną aplikacją kremu, a po nałożeniu serum lub olejku, przez 10 minut masować skórę, zaczynając od środka ku zewnętrznym partiom twarzy.
Kosmolifting bez skalpela
Kosmolifting to masaż łączący refleksologię twarzy, techniki medycyny orientalnej z wykorzystaniem punktów neuro-odruchowych twarzy (akupresurowych) połączonych z meridianami oraz japońskiej procedury stymulacji tkanek głębokich i układu limfatycznego. Najważniejsza jest w nim jednak stymulacja punktów akupresurowych (energetycznych) znajdujących się na meridianach przebiegających na twarzy. Cel: dotrzeć do tego, co w środku, i „naprawić” organizm. Skutek: odmłodzenie twarzy, widoczne naprężenie i wygładzenie skóry, które wynika z mocnej poprawy kondycji mięśni. Masaż składa się z bardzo długich, niemal wyciągających mięśnie gestów, które można porównać do stretchingu na ciele. A także z uciskania zaczepów mięśni i miejsc, gdzie najczęściej pojawiają się zmarszczki – okolic oka, bruzd nosowo-wargowych, środka czoła. Masażystka wykonuje gesty, jakby prasowała poprzez nacisk dłoni wszelkie nierówności. Na koniec, po bardzo intensywnej części, przychodzi czas na relaks, odkażanie rozgrzanej do czerwoności skóry kulami solnymi i chłodzącą maskę żelową w płachcie. Jeśli usłyszysz swoje chrapanie (mnie się to zdarzyło!), to znak, że weszłaś dość głęboko w stan relaksacji. Do końca dnia nie warto się forsować, bo zabieg jest wyjątkowo intensywny. Mogą się po nim pojawić lekkie zawroty głowy.
– Z takiego masażu można skorzystać nie tylko na miejscu, w gabinecie. Organizuję też dla zainteresowanych szkolenia instruktażowe, żeby mogły masować się same w domu. Część osób praktykuje później automasaż, ale innym kobietom tylko dotyk dłoni masażystki daje prawdziwe odprężenie. Kosmolifting może być miejscami bolesny, bo pracuje się nad tkanką mięśniową dość głęboko. Warto wtedy zwrócić uwagę masażystce, żeby nie przesadziła z jego siłą. Zabieg wykonywany regularnie jest bardzo skuteczną terapią odmładzającą. Choć ja porównałabym pracę nad twarzą z gimnastyką, niektóre klientki podczas kosmoliftingu zasypiają – mówi Joanna Przybyła, terapeutka z gabinetu Kalejdoskop Terapie Holistyczne (@kalejdoskopterapieholistyczne).
Lifestyle
ddob
youtube
MATKA VS CÓRKA - MASZ SZLABAN | Światopoblond
- 09.05.2019MATKA VS CÓRKA - MASZ SZLABAN | Światopoblond
- 09.05.2019TIKTOK W PRAWDZIWYM ŻYCIU
- 09.05.2019MATKA VS CÓRKA - MAMA W CIĄŻY: BĘDZIESZ MIAŁA SIOSTRĘ! | Światopoblond
- 09.05.2019TIKTOKER ROZSYŁA NAGIE ZDJĘCIA?! - TRUDNE PYTANIA
- 09.05.2019MATKA VS CÓRKA - WYCIECZKA KLASOWA🇫🇷 🗼🥐 | Światopoblond
2 komentarzy
Grunt to systematyczne dbanie o naszą cerę
Zgłoś nieodpowiedni post
wow
Zgłoś nieodpowiedni post
Grunt to systematyczne dbanie o naszą cerę
Zgłoś nieodpowiedni post
wow
Zgłoś nieodpowiedni post