Bądźmy dla siebie ludźmi
29.07.2019

Bądźmy dla siebie ludźmi

autor
Dorośli uważają, że czas dojrzewania niczym nie różni się od beztroskiego dzieciństwa. Dlaczego miałoby być inaczej? Przecież nie mamy jakichś wielkich problemów ani wymagających obowiązków. Nic bardziej mylnego.
./uploads/patika/d2f81ed51b1ec96edec0a0b2f9b66fb2.jpg

Drżącymi rękami wyciągnąłem ostatniego skręta i odpaliłem, aby mocno zaciągnąć się gęstym dymem, który momentalnie rozluźnił moje ciało. Za chwilę zaczynała się ostatnia lekcja i musiałem się jakoś odprężyć. Od dłuższego czasu, jedyną ulgę przynosiło mi palenie marihuany. Dużo czytałem na temat jej właściwości leczniczych i szczerze mówiąc, sam zacząłem je odczuwać. A przynajmniej tak sobie wmawiałem. Uczucie ulgi i beztroski było cudowne. Wcześniej działała jedynie bolesne, aczkolwiek niesamowicie skuteczne okaleczanie się. Z pozoru wydawałem się twardym nastolatkiem, pełnym pewności siebie, w środku jednak okazywałem się kruchym niczym szkło.

Ciężko jest żyć bez miłości, której nie zaznało się nawet w dzieciństwie od własnych rodziców. Jako dziecko, nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego zawsze byłem sam. Jedyna osoba, która się mną interesowała, to opiekunka, która jednak była zmieniana częściej, niż ja zmieniałem skarpetki. Po każdym moim większym lub mniejszym wybryku rodzice obwiniali pomoc domową i żądali jej rezygnacji. Szkoda, że nie potrafili zrozumieć, że ja jedynie staram się zwrócić ich uwagę.

Od autoagresji, poprzez depresję, walkę z tym i rezygnację. Tak oto zrozumiałem, że całe życie nie byłem niczym więcej, jak tylko błędem rodziców, chwilą zapomnienia, która skończyła się wpadką. Co prawda zmusiła ich do dorośnięcia, ale nie byli na to gotowi i uważam, że do dzisiaj nie są, a minęło wystarczająco dużo czasu.

Nie zauważali mnie, nie doceniali, wręcz odrzucali i tak oto skończyłem w tym miejscu. Szukając rozrywki, zacząłem historię z narkotykami. Dawała ona dreszczyk emocji, jednak szybko zaczęło to stawać się obsesją i nie widziałem, gdzie są granice. Pieniędzy mi nie brakowało, bo moja rodzina akurat tylko to potrafiła mi zapewnić. Stoczyłem się, otarłem się o śmierć i więzienie. Wtedy oni się zainteresowali, bo przecież nie wypadało, aby ich jedyny syn się stoczył. Jakby to wyglądało, wśród znajomych? Nawet leczenie nie pomogło, bo wiedziałem, że tylko ucieczka do tego świata pozwoli mi poczuć szczęście. 

Jak codziennie, wszedłem przez okno damskiej toalety, gdyż, to było jedyne miejsce niestrzeżone przez nauczycieli. Dzisiaj jednak spotkał mnie niecodzienny widok. Przy drzwiach siedziała zapłakana dziewczyna. Pamiętam, jak sam płakałem po łazienkach, aby chwilę później przejechać czymś ostrym po nadgarstkach, byle uśmierzyć ból, myśli samobójcze i załamanie. Mówi się, że gdy ktoś popełnia samobójstwo, jest zwykłym tchórzem. To kłamstwo. Żeby to zrobić, trzeba mieć mnóstwo odwagi. Nie jest łatwo odebrać sobie życie. Sam nie potrafiłem, chociaż wiele razy chciałem. 

Drobna brunetka, skulona i cała w łzach, wydawał mi się znajoma. Uznałem, że powinienem powiadomić ją o swojej obecności, więc lekko kaszlnąłem, na co ona drgnęła i po chwili podniosła głowę. Swój wzrok jednak miała skierowany w buty.

Wyglądała w tej sytuacji dość uroczo, tak niewinnie i delikatnie i właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że chodzi do mojej klasy. 

– Czemu płaczesz? – Klęknąłem obok niej, doskonale znając powód jej stanu. Podniosła swoje zielone oczy, aby na mnie spojrzeć. Chwilę obserwowałem jej twarz, zarumienione policzki i ładną cerę. 

– Ty to akurat dobrze powinieneś wiedzieć – Nie miałem pojęcia, co robić. Sam nie wiem, co wtedy było we mnie, ale gdy tylko zobaczyłem, że jej oczy ponownie wypełniają się łzami, wyciągnąłem ciepłą dłoń, aby zetrzeć je z jej policzka. Dziewczyna mimowolnie zadrżała. 

– Nie wiem, o czym mówisz. – W jej oczach pojawił się maleńki błysk, jak gdyby iskierka nadziei, którą chciałem wtedy być. Nie powiem, zaintrygowała mnie poniekąd ta niepewna, urocza osóbka. – Jesteś Shilla, prawda? Jestem Daniel. 

W odpowiedzi uzyskałem jedynie lekkie kiwnięcie głową. Dla mnie było to wystarczające, gdyż utwierdziło mnie to w tym, że jest ona Syryjką, która imigrowała do Polski. Wcześniej nie zwracałem na nią uwagi, bo przecież zapalenie było ważniejsze. Niewiele o niej wiedziałem. Chyba tylko to, że mieszkała u nas już kilka lat jedynie z matką. W naszej szkole miała naprawdę ciężkie życie, ciągłe obelgi, krzyki i szydzenie. Tak to jest, jak rodzice wychowają rozpieszczonych bachorów, którzy myślą, że w tym świecie nikt nie ma prawa się z nimi równać. 

– Nie chciałabyś iść, porozmawiać na spokojnie? Ja jakoś straciłem ochotę, aby iść na lekcję, zwłaszcza że jesteśmy spóźnieni. Co ty na to, aby iść na kawę? – zaproponowałem dziewczynie, ale w odpowiedzi uzyskałem jedynie głuchą ciszę. Była bardzo zamknięta w sobie, bałem się wtedy, że już nie da się uratować tej pięknej istoty. 

W jej oczach widziałem afirmację życia, chciałem, aby to ona się otworzyła przede mną, więc wstałem i podałem jej rękę. Przez moment w mojej głowie, pojawiła się wizja ponownego odrzucenia, ale nie chciałem, aby dziewczyna się zawiodła, więc niezłomnie czekałem, aż odwzajemni mój gest i wstanie. Nie poczułem uścisku, co wywołało, gdzieś w głębi mnie, rozczarowanie, gdyż nie potrafiłem jej nawet przekonać do siebie. 

– To… gdzie idziemy na tę kawę? – Usłyszawszy delikatny, cichy głos, otworzyłem szerzej oczy, a w moim sercu pojawiło się coś ciepłego, poczułem ulgę. Może była to radość związana z odwzajemnieniem uśmiechu. Tak działała na mnie ta dziewczyna. 
Zaproponowałem koleżance kawiarnie w pobliskim parku.

Początkowo podróż odbywała się w ciszy, gdyż przy każdej próbie rozmowy, uzyskiwałem z jej strony pojedyncze słowa, które miały potwierdzać lub zaprzeczać temu, co powiedziałem. Pewnie w tej sytuacji wielu by się poddało, ale dla mnie Shilla stała się ogromnym wyzwaniem i postanowiłem, że muszę zrozumieć tę intrygującą dziewczynę. 

– Dlaczego jesteś dla mnie miły? – zapytała nagle, a ja nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć, bo przecież sam do końca nie miałem pewności, co spowodowało ten stan. – Chcesz ze mną porozmawiać, bo oni ci kazali? 

Zaprzeczyłem wszystkiemu, nie miałem pojęcia, jak ona do tego doszła, ale wtedy zrozumiałem jej strach. Była tak bardzo przerażona i zamknięta, bo bała się, że każdy chce ją skrzywdzić. Jak człowiek może komuś zniszczyć tak bardzo stan psychiczny? 

– Wiem, jak się czujesz. – wypowiedziane słowa, wywołały u dziewczyny spojrzenie pełne kpiny i zażenowania. Chciałem powiedzieć jej prawdę, sądziłem, iż ułatwi, to jej oswojenie się ze mną i tak też zrobiłem.

Opowiedziałem o całym dzieciństwie, w którym nie miałem nikogo bliskiego, o życiu bez miłości i bezpieczeństwa, nie mówiąc o uczuciu ciepła rodzinnego.

– Wiem, że masz większe zmartwienia w swoim życiu, ale chcę, abyś wiedziała, że wiem, co czujesz. Chcę jedynie ci pomóc, nie wymagam, abyś otworzyła się dla mnie, to wymaga czasu… 

Tego dnia Shilla niewiele powiedziała o sobie, ale starała się jak najwięcej rozmawiać. Możliwe, że była to jedynie litość z jej strony, ale na początek, to musiało wystarczyć. Tego dnia, gdy oprowadziłem ją, zaprosiła mnie do domu, co sprawiło, że pierwszy raz poczułem jakąś bliskość. Jej mama przyjęła mnie z ogromną radością. Była Polką, co od razu wyjaśniło mi bark bariery językowej u Shilli. Nie chciałem wypytywać, więc rozmowy dotyczyły jedynie szkoły i przyszłości. Zauważyłem, iż wraz z wejściem do domu, brunetka pozbyła się dyskomfortu, zachowywała się całkiem normalnie, bez strachu, że zostanie odrzucona. 

Przy pożegnaniu, przytuliła mnie, nic nie mówiąc. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie potrzebowałem żadnych środków odurzających, a ona stała się dla mnie narkotykiem, który mogłem wtedy brać non stop. 

Dużo pisaliśmy, liczne spotkania, sprawiły, że dziewczyna zaufała mi. Trwało to długo, ale wiedziałem, że warto i nie będę żałował tego poświęcenia. Nie myliłem się, pewnego wieczoru, w tej samej kawiarni, co pierwszego dnia, zaczęła swoją wypowiedź. 

– Jestem gotowa… – Spojrzałem na nią zdziwiony, ale szybko dotarło do mnie, co właśnie się dzieje. – Ale jest jeden warunek! 

– Jaki? 

– Koniec z paleniem. – Uśmiechnąłem się do pogodnej brunetki. Gdyby tylko wiedziała, że od dawna nie potrzebuję tego do szczęścia, gdyż ona daje mi go wystarczająco dużo. Zgodziłem się, nie chcąc wyznawać jej prawdy, gdyż moje uczucia mogły wtedy spowodować ponowne jej zamknięcie się. – Przeprowadzając się do Polski, zdawałam sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Mama ostrzegała mnie, iż mogę spotkać się z ogromną nietolerancją. Słuchając wtedy jej ostrzeżeń, sądziłam, że wyolbrzymia całą sytuację, przecież nie można szkalować innych osób przez małe różnice w wyglądzie. Jak domyślasz się, nieco się myliłam. 

Dowiedziałem się, że Shilla imigrowałam z Syrii mając jedenaście lat. Całą ucieczkę z ojczystego państwa wspomina bardzo źle. Jako jeszcze małe dziecko, nie rozumiała, co się dzieje. Podczas podróży do Polski jej starsza o niespełna trzy lata siostra została zgwałcona, a tata chcąc obronić ją, został dźgnięty nożem i nie przeżył tej podróży. Później dowiedziała się o ciąży i nie dała rady psychicznie. W szkole Shilla została przyjęta dobrze, a dzieci nie widziały różnic, była taka sama. Jednak sytuacja szybko zmieniła się, gdy ich rodzice się dowiedzieli, wśród dzieci pojawiła się nietolerancja, do której zmusiła ich rodzina. Wtedy właśnie zaczęły się problemy tej brunetki. Ciągłe wyzwiska, kpiny i odrzucenie. Bała się, że jest inna i nie pasuje, jednak w pewnym momencie dotarło do niej, iż najwidoczniej taki jest jej los. Nie broniła się, gdyż sama doszła do wniosku, że najzwyczajniej w świecie nie pasuje i nie powinna żyć.

Przerażające było dla mnie to, jacy okropni jesteśmy, nie potrafimy nic poza ranieniem innych, często najbliższych. Myślenie tylko o sobie i posiadanie własnego dobra na pierwszym miejscu. Posiadanie dziwnych wartości, myślenie, że jesteśmy ponad innymi, doprowadza do konfliktów, śmierci czy wielu innych problemów. Nie potrafimy obdarzyć innych żadnymi ludzkimi emocjami. 

Wśród zapatrzonych w siebie ludzi, znajdują się jednostki skrzywdzone, pozbawione chęci do życia. Tacy byliśmy razem z Shillą, jednak gdy takie dwie dusze spotkają się ze sobą, wszystko może się wywrócić do góry nogami. Brunetka bardzo się zmieniła, jej samoocena wzrosła, zaczęła się bronić i walczyć ze szkalowaniem. Do dzisiaj jestem z niej dumny, gdyż stała się dojrzałą, pełną odwagi kobietą… Moją kobietą. 

Tak naprawdę można powiedzieć, iż uratowaliśmy się... Ona mnie, a ja ją i dzięki sobie żyjemy.

10 lubi to
0
234
0 komentarzy

Wyróżnione wpisy

Lifestyle

ddob
youtube

Moda