Recenzja paczki od NYX + makijaż || Mone Photos

Nieczęsto tak się zdarza, że pokazuję wam jak się malować, choć sama nie potrafię. I tym razem tak nie jest. Bo nie potrafię, uczę się. Jednak możemy wspólnie trochę się pośmiać, oraz poznać moją opinię na temat nowych kosmetyków w mojej kosmetyczce. Zdecydowałam się na paczkę od NYX ze względu na piękne, kolorowe cienie, na które polowałam od dłuższego czasu. 

Wiecie jak to jest, idziecie z dzidą do centrum handlowego i liczycie na dobre łowy. Jednak zwykle na sklepowych półkach witał mnie ogromny asortyment ceni nude (jakby w mojej kolekcji było ich za mało). Cóż począć, gdy chce zmienić moje powieki w kolorowe jednorożce, a pozostają mi brązy i beże. Aby nie było zbyt szaroburo (hehe) dodałam do koszyka fioletową pomadkę. Kiedyś ktoś powiedział, że do mojej urody pasuje taki kolor, więc czemu nie? Moja poprzednia szminka z inglota jest bardzo oporna do nakładania, wysusza usta, ale za to ma dobrą pigmentacje. Może jeszcze z nią powalczę? Skoro jesteśmy przy ustach, to wypróbowałam metaliczną pomadkę. Luudzie! Świecę się jak miliony monet! I można poczuć się jak gwiazda filmowa warta miliony dolarów. Jakby ktoś wątpił, że nie jest wart milionów dolarów (gwiazdy to tacy sami ludzie co my, tylko bardziej rozpoznawalni) to... tak, mówię teraz do Ciebie, jesteś wart albo warta milionów dolarów! A nawet milionów funtów (wyższy kurs, rozumiecie). Dobra, odbiegłam trochę od tematu... ej halo? Jest tu jeszcze ktoś? Czyta to? Czy większość skończyła na ''Zdecydowałam się na paczkę...'' ?

Dobra, kończę, bo zaczęło się masło maślane. Swoją drogą, widzieliście ile kosztuje kostka masła? Dopiero ostatnio zwróciłam uwagę, bo tak to nie używam, ale luuudzie! Szok i niedowierzanie. Proponuje samemu zrobić. Znowu to zrobiłam... Ok, zapraszam was na filmik, miłego oglądania, papa :)